sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 2

                                           PODKŁAD MUZYCZNY

                                            ROZDZIAŁ 2



Moment, w którym musiałam zrezygnować ze wszystkich sesji i pokazów był jak koszmar. Dzięki mamo ! Spełniłaś wszystkie moje marzenia ! Dzięki tobie będę mogła wreszcie doić krowy i karmić świnie! Jupi jupi jej ! Czy ona nie mogła zrozumieć, że to nie jest życie dla mnie ? A co ze studiami ? Je też mam zostawić ? Nie miałam czasu dłużej myśleć, bo przede mną piętrzył się stos ubrań do spakowania. Dostałam na to jeden dzień. Jeden dzień na wszystko -spakowanie, pożegnanie z pracą, znajomymi, Mikołajem. Powinnam chyba całować moją mamę po stopach, przecież ona tak o mnie myśli... Jakbym nie mogła zamieszkać sama... Albo chociaż z ojcem. Nie, mama i te jej wizje... Mikołaj był wściekły. Powiedział, że nie wyobraża sobie związku na odległość, że nie będzie wisiał godzinami na telefonie, bo zwyczajnie nie ma na to czasu, a nie będzie jechał pół dnia, żeby się ze mną spotkać. Stwierdził, że jeżeli wyjadę, to z nami koniec. Co miałam zrobić? Życzyłam mu szczęścia, chociaż miałam to gdzieś i wyszłam. Powinno mi być przykro, prawda? Hmmm... Te wszystkie romansidła są chyba przesadzone. Główna bohaterka powinna tłumaczyć mu ze łzami w oczach, że to nie była jej decyzja, że będzie przyjeżdżać, że jest skype, facebook, żeby jej nie zostawiał, bo ona nie wyobraża sobie bez niego życia ! Miałam kłamać? Życie bez niego ? W sumie nic strasznego. Życie na wsi? Tragedia.
-Roksana, spakowałaś się? Za godzinę jedziemy !
Myślałam, że mnie szlag trafi. Jak mam to wszystko spakować w godzinę?!
-Nie jestem ośmiornicą, mam tylko dwie ręce !
-Trzeba było dłużej w mieście siedzieć. Powtarzam, masz godzinę !
Wiem, że to moja matka, ale w tym momencie miałam ochotę ją zamordować. Wieczne wymagania....

Dwie godziny później ruszyłyśmy. Oczywiście opóźnienie było przeze mnie, za co otrzymałam bogate kazanie. Po drodze oczywiście pola, lasy, łąki... Och ! Chyba się wzruszę ! Idealne miejsce do obcowania z przyrodą. Może się odprężę? Pomyślę nad moim życiem? Tak! Tak! Tak! Chyba się zanudzę na śmierć. Mama oczywiście ma to gdzieś. Może postanowiła sobie, że będzie jak Judyta z „Nigdy w życiu!”... Myślała, że zbuduje drewniany domek, pozna Żmijewskiego i będziemy żyli długo i szczęśliwie wdychając wiejskie powietrze i wsłuchując się w śpiew ptaków... Mogłaby tylko zrozumieć, że nie tylko ona jedna tworzy tą rodzinę. Jestem jeszcze ja ! No i Julka, ale ona akurat była zajarana „finkami” i „klófkami”... Ehh... Trzeba będzie to jakoś przeżyć. Może za jakiś czas zarobię na małe mieszkanko. Nie, nie zarobię. Chyba, że pójdę kopać kartofle. W tym momencie zobaczyłam przystojnego bruneta. Może jednak nie będę się nudzić? Plan na najbliższy czas? Rozkochać i zostawić, w najmniej spodziewanym momencie, żeby zabolało.


Mamy nadzieję, że 2 rozdziały na raz to nie będzie za dużo i że się "nie pogryzą". Niestety zdążyłam napisać ten, zanim zorientowałam się, że powstał poprzedni, ale chyba tragedii nie ma :) Życzę miłego czytania i polecam piosenkę razem z tekstem ! Do zobaczenia :)

Rozdział 1

                                                PODKŁAD MUZYCZNY

                             Rozdział 1


 Ostatni dzień w moim mieście. Czy je kocham? Nie, bo przecież to uczucie nie istnieje. Szczególnym uwielbieniem też go nie darzę. Po prostu, miasto jak miasto. Ale z tą wsią koło Wrocławia to już przegięcie. Gdzie, ja wielka kobieta świata mody, będę wąchać jakże piękne zapachy gnojówki i chodzić ze słomą w szpilkach?!!!!!!!!!!!! A co z moją pracą?! Gdzie będę chodzić na sesje. Te rozmyślania przerwał mi dźwięk telefonu.
-Witaj kochanie. -usłyszałam głos Mikołaja
-No hej.
Nadal nie wiem czemu z nim jestem. Może dlatego, że jest przystojny, przecież nie można się pokazywać na wielkich spotkaniach celebrytów w towarzystwie jakiegoś wieśniaka lub co gorsza kujona. Był osobą bardzo reprezentatywną, umiał rozmawiać z dziennikarzami, a na dodatek był moim prywatnym fotografem. A teraz co mam z nim zerwać? Nie myślcie, że się w nim zakochałam. Co to, to nie! To po prostu kwestia przyzwyczajenia i co najwyżej zauroczenie.
-Co powiesz na wiosenną sesję w plenerze?
-Czyli niby gdzie?
-Hmm, może pojedziemy gdzieś nad jezioro, za miasto rozbijemy namiot i wrócimy jutro co?
-Nie, nie, nie! Trzy razy nie!
-Skarbie czemu się tak wsciekasz?
-Co jest niby takiego pięknego w tych twoich wsiach co?
-Hmm, pomyślmy...  natura?
-Ty nie jesteś od myślenia tylko od robienia. Więc nie myśl. A sesja odbędzie się tradycyjnie w studiu!
-Coś czuję, że to będzie ciężka sesja...-odparł, a ja w słuchawce usłyszałam tylko dźwięk przerwanego połączenia.
-Roksana naczynia!-krzyknęła z dołu mama
-Czy wy nie możecie dać mi chociaż jednej chwili spokoju????!
Czasem chciałam mieć chwile dla siebie i żyć jak normalna dziewczyna w moim wieku. Nie chciałam tego całego szułu medialnego wokól mnie i życia celebryty. NIE! WRÓĆ! Chyba w to nie uwierzyliście! Ha ha ha. Kocham moje życie i mam nadzieję, że jakaś głupia wieś tego nie zniszczy.
Dwie godziny później Jechałam już na kolejną sesje. Szczerze mówiąc nie miałam na nią ochoty, tym bardziej, że dziś miała pozować z Mikołajem, a zdjęcia miał robić jakiś jego kolega.



Wracamyyyyyy!! Blog ruszył pod wpływem wielkiego spontanu ze strony Leny. :P Cieszycie się? O ile w ogóle jeszcze ktoś to czyta :D Mamy nadzieję, ze tym razem troche rozkręcimy tę historię :)